Karottka
Kapitan
Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Mełgwi
|
Wysłany: Pon 16:19, 17 Mar 2008 Temat postu: Wywiady z Keirą Knightley |
|
|
A oto wywiad z Keirą Knightley Możemy z tego tekstu poznać bliżej młodą aktorkę
Robert Nunez: Jakie to uczucie ukończyć pracę nad ,,Piratami z Karaibów"?
Keira Knightley: Z jednej strony ulga po tym długim czasie, jaki spędziliśmy, piratując. Ale jednocześnie czuję smutek, bo to koniec pewnego rozdziału w moim życiu. Czy będzie kolejny film o ,,Piratach z Karaibów"? Nikt ze mną o tym nie rozmawiał, ale kto wie... Wiem jedno: to było niesamowite być częścią czegoś, co odniosło taki sukces. Słyszałam, że ludzie stali w kolejkach, by zobaczyć zwiastun ostatniej części. To jest wyjątkowe!
R. N.: Prawdopodobnie nie spodziewałaś się tego, podpisując umowę na pierwszy film...
K. K.: Wszystkiego, tylko nie tego! (śmiech) Atmosfera była znakomita, choć żaden piracki film nie odniósł sukcesu od 50 lat. Johnny Depp dawno nie miał komercyjnego sukcesu, a reżyser Gore Verbinski był, owszem, obiecujący, ale nie zrobił wcześniej zbyt wielu filmów...
R. N.: Co powiesz o kreacji Deppa jako kapitana Jacka Sparrowa?
K. K.: Nikt oprócz chyba samego Johnny'ego nie miał pojęcia, czy to zadziała. Pamiętam, jak kręcił pierwszą scenę i wszyscy szeptali: co on wyprawia? To jest jedna z najcudowniejszych cech Johnny'ego - podejmuje ryzyko i przesuwa granice, robi to, w co wierzy niezależnie od tego, co inni powiedzą.
R. N.: Film ,,Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka" był dość spektakularny: Kraken, Davy Jones, ucieczka z wioski kanibali. Jak trzecia częśc wypada na tym tle?
K. K.: Jest większa i lepsza (śmiech). A koniec filmu jest po prostu niesamowity.
R. N.: W obsadzie pojawiły się nowe postaci, m. in. Keith Richards, jako ojciec Jacka Sparrowa.
K. K.: Był na planie zaledwie trzy dni, ale było warto go zobaczyć. Miał kapelusz i dredy, więc naprawdę wyglądał jak ojciec Jacka. No i ten okrzyk: ,,Arrrgh!". W zasadzie było to jedyne, co do mnie powiedział. Ja do niego: ,,Cześć, jestem Keira", a on tylko: ,,Arrrgh! Arrrgh!".
R. N.: A Chow Yun-Fat?
K. K.: W tej części filmu docieramy do Singapuru, a Chow Yun-Fat gra księcia piratów o imieniu Sao Feng. Bardzo mi się podobał w ,,Przyczajonym tygrysie, ukrytym smoku" i niesamowite było obserwowanie go na planie.
R. N.: Sukces niesie ze sobą wiele korzyści, ale jaka jest jego nieprzyjemna strona?
K. K.: Brak możliwości poruszania się po ulicy bez śledzących cię fotografów. Anonimowość to piękna rzecz.
R. N.: Czy jest jakiekolwiek miejsce na świecie, gdzie jesteś nierozpoznawalna?
K. K.: Hm. Pojechałam do Bhutanu i nie zostałam rozpoznana. Nie rozpoznają mnie też w Afryce, choć w Etiopii ktoś do mnie podszedł i spytał, czy nie jestem tą dziewczyną z ,,Piratów z Karaibów".
R. N.: Może powinnaś unikać przebojów?
K. K.: (śmiech) Zrobiłam też kilka filmów, które wcale nie sprzedały się najlepiej. Sądzę, że sukces w tym zawodzie jest tak wyjątkowy, że miałam naprawdę ogromne szczęście. Czasami zastanawiam się, czy mam już za sobą wszystkie sukcesy i czy nie czeka mnie teraz ciąg porażek.
R. N.: Jest jakiś specyficzny typ postaci, którego szukasz dla siebie?
K. K.: Tak, interesują mnie silne kobiety. W wywiadach bywam pytana, czy marzę o małżeństwie i dzieciach. Uważam te pytania za dosyć nachalne. To dziwaczne, że mamy 2007 rok i już mnie o to pytają. Mężczyznom nie zadaje się takich pytań. Odpowiadam więc: lubię kobiety, które mają pazur. Uwielbiam na przykład Joannę d'Arc.
R. N.: Odniosłaś spore sukcesy w filmach z epoki. Zbieg okoliczności czy może kostium to Twoje środowisko naturalne?
K. K.: Moje kolejne filmy to, żeby było śmieszniej, filmy z epoki. Cudowne w takich filmach jest to, że nie starzeją się tak szybko. Robisz film współczesny i po roku widać, że ma już rok. Kiedy kręcisz film, którego akcja toczy się w 1846 roku, niczego takiego nie można stwierdzić. Wiemy, jak to jest z modą i wiemy, jak to jest ze społeczeństwem, podczas gdy - jeśli cofasz się 50 czy 100 lat - możesz się tym bawić.
R. N.: Jesteś gwiazdą w Hollywood, ale mieszkasz w Wielkiej Brytanii. Nie myślisz o przeprowadzce do Stanów?
K. K.: Los Angeles jest trudne do życia, chociaż kiedy tam jestem, lubię chodzić do modnych miejsc. Mój brat odwiedził mnie w LA i poszliśmy do klubu: on, jego dziewczyna i ja. Świetnie się bawiliśmy, ale patrzyliśmy na ten tłum i wszystkie dziewczyny wyglądały, jakby kupiły nogi w tym samym sklepie - miały nogi długie do samej szyji! By tak wyglądać, muszą spędzać wiele godzin przed lustrem. Ja zostałam okrzyknięta jedną z najbardziej niechlujnych osób na świecie, z czego - szczerze mówiąc - jestem dumna.
Nie powiem, żeby jej ostatnia wypowiedź była pocieszająca... Ale i tak jest dobrze
Post został pochwalony 0 razy
|
|